Spisu treści:

Sarah Outen robi Londyn 2 Londyn: przez świat
Sarah Outen robi Londyn 2 Londyn: przez świat
Anonim
Obraz
Obraz

Sarah Outen, fot. Nigel Millard

Dwa lata temu 25-letnia angielska poszukiwaczka przygód Sarah Outen wyruszyła w samotny rejs po Oceanie Indyjskim, stając się pierwszą i jedyną kobietą, która to zrobiła, kiedy skończyła w sierpniu 2009 roku. Dziś podnosi stawkę, wyruszając na rejs dwuipółletnia, 20 000-milowa podróż z Londynu z powrotem do Londynu przez czternaście krajów świata. Zaczyna od spływu kajakiem po Tamizie z Tower Bridge w Londynie i przez kanał La Manche do Francji. Potem wskoczy na rower, przejedzie przez Europę i Azję do dalekiego wschodniego Rosji, popłynie kajakiem do Japonii i załaduje łódź na cztero- do siedmiomiesięczną podróż przez Pacyfik do Vancouver. Gdy przejedzie rowerem przez USA i Kanadę, przepłynie Atlantyk, a potem wpłynie kajakiem z powrotem Tamizą do Londynu. Spotkałem Sarę, zanim zaczęła rozmawiać o wioślarstwie oceanicznym, jeździe solo i podbijaniu świata jednym uderzeniem na raz.

–Nick Davidson

Jak to było wiosłować przez Ocean Indyjski?

To była największa podróż, jaką odbyłem w moim życiu. Zajęło mi to jedną nieudaną próbę i cztery miesiące na morzu. To było ogromne i pod każdym względem było wyzwaniem, jakiego można by się spodziewać. Miał też cały dramat i ekscytację wielkiej wyprawy – wszystkie wzloty, upadki, przerażające, a czasem monotonne fragmenty i cudowne chwile bycia w jedności ze światem. To znakomicie.

Jak zdecydowałeś się na Ocean Indyjski?

Po raz pierwszy usłyszałem o wioślarstwie oceanicznym pod koniec 2005 roku. Byłem wtedy studentem i początkowo planowałem iść do wojska na stypendium. Potem uszkodziłem kolano grając w hokeja. Więc wszystkie te plany dotyczące armii zostały wymazane, a ja nie miałem planu. Wiosłowanie po oceanie całkowicie zawładnęło moją wyobraźnią i pomyślałem, że pewnego dnia to zrobię. Atlantyk jest najszerzej wiosłowanym oceanem, ale chciałem być inny. A Ocean Spokojny jest oczywiście ogromny. Indian to tak naprawdę zapomniany ocean pod każdym względem, więc zdecydowałem, że będzie to mój ocean. Żadna kobieta nigdy tego nie próbowała.

Jaką atrakcyjność ma dla Ciebie wioślarstwo morskie?

Byłem wioślarzem na uniwersytecie i po prostu pomyślałem, że wiosłowanie przez ocean to niesamowita przygoda. Przyciągnęła mnie prostota tego, ta energia i dramat oceanu oraz robienie czegoś naprawdę ogromnego. Uwielbiam podróże napędzane siłą człowieka. Uwielbiam wiosłować i kocham ocean, więc pomyślałem, że połączę to wszystko w całość i będzie fajnie. Być może dość naiwne, odważne myślenie, ale to był świetny sposób na zrobienie tego.

Dlaczego solo?

Najpierw pomyślałem o wiosłowaniu przez ocean z zespołem. W połowie robienia postępów mój ojciec zmarł nagle w 2006 roku. Więc to był ten moment, który zmienił moje myślenie i zdecydowałem, że chcę zrobić tę wielką wyprawę dla Taty, ku jego pamięci. To było dla mnie tak osobiste i wyjątkowe, że nie sądziłem, że inni ludzie mogą być ze mną na tej łodzi. W szalonych chwilach w życiu potrzebujesz po prostu czegoś szalonego, aby przez to przejść.

Robiąc to odkryłem, że uwielbiam wyprawy solo. Uwielbiam to wyzwanie i perspektywę, jaką ci daje. Podoba mi się sposób, w jaki zmusza się cię do myślenia i po prostu pozwala ci myśleć. Kiedy jesteś sam, jesteś bardziej świadomy tego, co dzieje się wokół ciebie. Stwierdziłem, że to było piękne i że następnym krokiem w górę będzie świat.

A teraz podbijasz świat.

Tak, to ekscytujące i trochę przerażające, ale myślę, że to dobry sposób, aby być. Martwiłbym się, gdyby tak nie było. Adrenalina utrzymuje to w rzeczywistości.

Jak zdobędziesz sprzęt tam, gdzie jest potrzebny na każdym etapie wyprawy?

Logistyka jest ogromna. Mam kierownika logistyki, który koordynuje transport łodzi z jednego miejsca do drugiego i zaopatrzenie łodzi w Japonii, więc nie muszę się tym zbytnio martwić. kiedy jestem na rowerze, w większości jestem samowystarczalny, kupuję jedzenie na bieżąco. Mam namiot. Na kajakowych nogach będę miała pomocnika, kajakarza-kamera, Justine Curgenven. Będzie ze mną wiosłować i filmować. Na oceanie to po prostu ja i łódź. Na początek wszystko musi iść na pokład. Masz żywność, zestaw, urządzenie do odsalania wody. Całość jest tak samodzielna, jak to tylko możliwe.

Obraz
Obraz

Sarah Outen, fot. Nigel Millard

Jakie masz cele po tej podróży?

Po tym myślę, że popłynę na Księżyc. Nie wiem Mam trzy rzeczy, które naprawdę mnie ekscytują w życiu i ostatecznie chciałbym połączyć te trzy – przygodę, środowisko, dziką przyrodę i młodych ludzi. Jeśli mogę połączyć to w coś, co było dla mnie świetną zabawą i wyzwaniem, ale także czerpie korzyści dla innych, to chciałbym to zrobić.

Uwielbiam uczyć. Prowadzę wykłady i warsztaty, a większość z nich była z młodymi ludźmi. Mam z tego taki szum. Nie wiem, co będzie potem. Bardzo wierzę, że możliwości pojawiają się na twojej drodze, a kiedy ciężko pracujesz i rozprzestrzeniasz dobrą energię, ona również ci się zwraca.

Czy samotność staje się samotna?

Na oceanie nie czułem się samotny do samego końca, kiedy rozbiłem się na rafie koralowej na Mauritiusie. Byłem bardzo szczęśliwy we własnym towarzystwie. Może od czasu do czasu trochę się nudziłam, kiedy muzyka nie gra i trzeba śpiewać samemu. Mam w głowie bardzo ograniczony repertuar piosenek. Z przyjemnością rozmawiałem z łodzią, rozmawiałem z ptakami, z załogą ryb, która podążała za mną przez ocean. Mam więc nadzieję, że tak samo jest również w tym przypadku. Czasami możesz się przytulić, ale nie będziesz na ekspedycji w nieskończoność.

Jak spędzasz czas wiosłując przez ocean?

Mam Kindle'a, więc układam to z książkami. Jeśli w panelach słonecznych jest wystarczająco dużo soku, można posłuchać muzyki, co jest dobrą zabawą. Myślę, że świetnym pomysłem na ekspedycje jest to, że naprawdę jest szansa, aby po prostu być. Możesz się zrelaksować i być tak skupionym na zadaniu. To tak prosty styl życia, że masz cudowną okazję, by być jednością ze sobą i naturą. Brzmi to dość duchowo i myślę, że w pewnym sensie tak jest.

Innym razem skupiasz się tylko na tym, by przeżyć. Czasami mocno koncentrujesz się na następnym uderzeniu lub na rowerze, na którym nie możesz zostać zmiażdżony. Czasami jesteś szczęśliwy, błądząc po swoich myślach. Innym razem jest to bitwa – ty przeciwko motocyklowi lub ty przeciwko szosie – i musisz zrobić wszystko, co w twojej mocy, aby ruszyć do przodu.

Za czym najbardziej tęskniłeś podczas ostatniej podróży?

Największą rzeczą były świeże owoce i warzywa. Tęskniłem za moim psem. Nie tęskniłem za ludźmi tak bardzo, ponieważ mogłem dostawać e-maile i być może od czasu do czasu z nimi rozmawiać. Ale wybrałem to, co robię. Nikt nie zmuszał mnie do wielkiej ekspedycji. Więc nie sądzę, że tęsknię za rzeczami. Zdałem sobie sprawę, że nie trzeba wiele, aby być szczęśliwym i przeżyć. Ale może za dwa i pół roku będę za czymś tęsknił.

Zdjęcia dzięki uprzejmości Nigela Millarda.

Zalecana: