
Zabawki techniczne są świetne. To ludzie, którzy nie wiedzą, kiedy je odłożyć, są do bani.
Kiedy Bobo, wiejski dupek, wciągnął swoje narty na plac gondoli Steamboat, tłumy przerażonych turystów uciekły jak polne myszy przed młocarnią. Sześć stóp i dwa cale, gruby na szyi i miękki w talii, był Tonym Sopranem w butach z tylnym wejściem. Wyraźnie obłąkany, wypuścił w powietrze szereg nieprzyzwoitości, o których nie słyszałem, odkąd jako młodzieniec pracowałem we włoskiej fabryce kiełbasy. Instynktownie pchnąłem mojego syna, Małego Kolesia, za siebie i chwyciłem za narty, w razie potrzeby zadałem śmiertelny cios zbirowi.
Co myślisz?
Podziel się swoją opinią na temat tego, czy powinna istnieć wyraźna etykieta dla zabawek technicznych na szlakach i stokach. Kliknij tutaj.
Wtedy zauważyłem, że Bobo ma na sobie słuchawkę Bluetooth, a przedmiotem jego tyrady była najwyraźniej jego żona, która popełniła poważny błąd parkowania w niewłaściwej strefie odbioru. Mogłam mieć tylko nadzieję, że obejrzała wystarczająco dużo CSI, by pozbyć się jego ciała w czysty sposób.
Telefony komórkowe na wyciągu krzesełkowym są wystarczająco złe – nie chcę słyszeć o tym, co zrobiłeś ostatniej nocy z Cialisem i Red Bullem. Ale słuchawki Bluetooth w wiosce narciarskiej? Kiedy nadejdzie odpowiedni moment, z chęcią wsadzę ci jeden w dupę. To samo dotyczy każdego innego gadżetu, który nalegasz na wdrożenie, nie zważając na resztę z nas.
Słuchaj, nie jestem Luddite. Nie obwiniam lśniących zabawek – pożądam ich jak wszystkich innych. Przez większość czasu mam przy sobie komórkę (dzwonek wyłączony), na moim rowerze są dwa komputery, a w kurtce narciarskiej prawie zawsze jest celownik. Ale jest odpowiedni i zły czas, aby korzystać z całej tej technologii. Problem polega na tym, że poza kinami nie ma czegoś takiego jak etykieta techniczna. Problem jest szczególnie dotkliwy, jeśli chodzi o stoki narciarskie, trasy rowerowe, rzeki i inne „ucieczki” na świeżym powietrzu.
A może spróbujemy uzgodnić kilka podstawowych protokołów? Zacznijmy od prostego absolutu: dzwonienie do brokera nigdy nie jest w porządku. Kiedy pierwszy raz usłyszałem, jak facet robi to na wyciągu krzesełkowym, podniosłem gogle i rzuciłem na niego swoje najlepsze spojrzenie seryjnego mordercy, dopóki się nie rozłączył.
Odtwarzacze muzyki desperacko potrzebują regulacji. Cieszyłem się zeszłej jesieni, kiedy USA Track & Field zakazało ich na wszystkich sankcjonowanych imprezach, w tym w maratonie nowojorskim. Uważa się, że osoba korzystająca z iPoda jest dość nieszkodliwa, ale problemy pojawiają się, gdy 40 000 osób nie słyszy ostrzeżeń typu „Przed nami eksplodowała rura parowa”.
W przypadku każdego gadżetu sztuczka polega na tym, aby zadać sobie pytanie, czy to naprawdę poprawia twoje wrażenia. Mam kumpla, który ma fantazyjny zegarek, który oblicza, ile w pionie jeździ na nartach. Zawsze daje mi znać: „To ma 23, 197 stóp, Marc”. To tak, jakby wierzył, że więcej stóp na nartach automatycznie oznacza lepszy dzień. Nawet gdyby to była prawda, nie potrzebowałbym zegarka. Mógłbym po prostu pomnożyć pionowe stopy windy przez liczbę przejazdów. A w telefonie mam kalkulator. Które zawsze zostawiam w samochodzie.
Potem jest element społeczny. Kilka lat temu kilka nadmiernie konkurencyjnych typów Boulderów i ja pojechaliśmy na rowerze do Francji. To miał być fajny tydzień koleżeństwa – wspólnej pracy na legendarnych podjazdach Tour – ale każda jazda przerodziła się w wyścig, wraz z taktyką, zerwanymi paktami, bieganiem i bańkami smarków. W szczególności jeden jeździec (nazwijmy go Kaiserem, bo tak go nazywam) wykonał krótką pracę, łamiąc zarówno traktaty, jak i duchy. Ale wiedziałem, że jego sześciostopowa, 115-funtowa rama nie wytrzyma wielu dni ciężkiego wysiłku. Zobaczyłem swój moment na 8,678-metrowym Col du Galibier. Miałam świeże nogi, pełny brzuch i dobrze przespałam noc. Ale na początku Der Kaiser poinformował nas, że będzie to jeden z jego „dni iPoda”. To znaczy: „Wczoraj zniszczyłem twoją dumę, ale dzisiaj mam zamiar odpocząć i posłuchać Styxa, a tym samym pozbawić cię jakiejkolwiek szansy na zemstę, jednocześnie odzyskując moje mojo”. Wymeldował się w ten sposób trzy razy. To było tak, jakby był w równoległym wszechświecie.
Co jest ostatecznie moją wołowiną z nadużywaniem gadżetów. Odciąga nas od momentów, które są zbyt cenne, by się wkurzyć, przewijając zdjęcia, które właśnie nakręciłeś kamerą, dzwoniąc do swojej dziewczyny ze szczytu Rainier lub montując materiał na wyciągu krzesełkowym - i pokazuję mi to! - zamiast kopać. z powrotem i obserwując przepływające płatki śniegu. Telefony internetowe, podręczne odbiorniki GPS, liczniki rowerowe z cyfrowymi inklinometrami, małe maszyny odtwarzające małe filmy – co roku pojawia się nowa rozrywka. Używam większości z nich, ale nie wtedy, gdy wyglądałbym lub czułem się jak palant. Uprzejmie zrób to samo.