Spisu treści:

Wywiad w piątek: JP Auclair
Wywiad w piątek: JP Auclair
Anonim

Lider Nowych Kanadyjskich Sił Powietrznych i jeden z najbardziej wpływowych narciarzy w sporcie opowiada o tym, jak ważna jest kreatywność, jazda na nartach z Glenem Plake i jak potrzeba wolności zdefiniowała jego karierę

Przed X Igrzyskami, wprowadzeniem freeskiingu do igrzysk olimpijskich oraz rozpowszechnieniem się podwójnych końcówek i wysokich trójników, istniała grupa renegatów narciarzy potentatów znana jako New Canadian Air Force. Pod koniec lat 90., niezadowoleni z przeregulowania przez FIS wyczynowego narciarstwa na wybojach, udali się do parków snowboardowych i zaczęli eksperymentować z rotacjami poza osią, trikami i airami. W ten sposób zrewolucjonizowali narciarstwo, tchnąc nowe życie w sport, który prawie się zestarzał.

Raport śniegowy

Najnowsze historie o śniegu, nartach i sportach zimowych z Outside.

Na czele stawki był JP Auclair, urodzony i wychowany w Kanadzie narciarz z Quebec City. Poprzez konkurencyjną scenę potentatów w Kanadzie pod koniec lat 90. Auclair nawiązał kontakt z Mikiem Douglasem, J. F. Cussonem, Shane Szocsem i innymi, którzy później byli znani jako New Canadian Air Force. Dzięki swojej kreatywności i innowacyjności Auclair stał się pionierem ruchu Newschool. W 1998 roku Auclair wygrał pierwszy US Open, jeden z najwcześniejszych zawodów freeskiingu. Spopularyzował chwytanie w trikach narciarskich, które jest obecnie standardem. W 2002 roku, wraz z Tanner Hall, założył Armada, firmę narciarską, która dała początek zawsze popularnym nartom JJ. W 2008 roku współtworzył Alpine Initiatives, organizację non-profit, która działa na całym świecie nad projektami charytatywnymi, w tym buduje i ulepsza dom dla dzieci kobiet zarażonych wirusem HIV w Kenii. Jego miejski segment z filmu Sherpów z 2011 r. All. I. Can jest najczęściej oglądanym segmentem narciarskim w historii, z ponad trzema milionami wyświetleń. Niezależnie od tego, czy chodzi o rozwój produktu, filmy czy nowe sztuczki, przez ostatnie 15 lat Auclair był jednym z najbardziej postępowych, szlachetnych i wpływowych narciarzy w tym sporcie.

Obecnie 35-letni Auclair mieszka w Zurychu w Szwajcarii, gdzie zanurza się w europejskiej kulturze górskiej i alpinizmie. Jesienią ubiegłego roku zostawił swojego wieloletniego sponsora odzieży wierzchniej, firmę Orage, aby pracować nad linią odzieży backcountry dla Armady. Tej zimy zmierzy się z Haute Route z Biednym Chłopcem, z którym filmował od 1997 roku. Ponownie pracuje z Szerpami nad ich nadchodzącym filmem Into the Mind.

Od układania sztuczek w parku po segmenty filmowe i uruchamianie Armady, autoekspresja była siłą napędową kariery Auclaira. Tutaj opowiada o tym, jak ważna jest kreatywność, jazda na nartach z Glenem Plake i jak potrzeba wolności zdefiniowała jego karierę.

Wygląda na to, że wolność – wolność od FIS, wolność od zasad – była dużą częścią twojego narciarstwa. Możesz o tym porozmawiać?

Może to zabrzmieć tandetnie, ale wolność była podstawą całej mojej pogoni za jazdą na nartach i moim życiem. Zaczęło się jeszcze przed potentatami, w moich wyścigowych czasach. W Quebecu nie można było robić sztuczek. Jeśli skaczesz lub jedziesz za szybko, wyciągasz przepustkę. I to było naprawdę ograniczające i powstrzymywało mnie w dużym stopniu. Cały czas miałam kłopoty.

Dołączyłem do freestyle teamu, bo myślałem, że będę mógł tam robić, co tylko zechcę, i czułem się tak przez kilka lat. Ale kiedy nauczysz się kilku sztuczek i zdecydujesz, że chcesz wymyślać sztuczki, być kreatywnym i wyrazić siebie, nagle nie możesz tego zrobić, ponieważ nie ma tego w książkach. Nie możesz robić sztuczek, które nie istnieją w tym formacie. A potem znów zaczęło się ograniczać. Więc wyszedłem.

Filmowanie segmentów to jedyna rzecz w mojej karierze, która naprawdę dała mi wolność, nieskończone możliwości. Uszczęśliwia mnie od co najmniej 10 lat i nadal jestem tak samo podekscytowany budowaniem segmentów filmowych, jak wtedy, gdy zaczynałem. I myślę, że aby przenieść się z parków na backcountry do większych gór, aby znaleźć się tutaj, gdzie jestem teraz, zdecydowanie przemawia to do podstawowego tematu wolności.

Porozmawiaj o swoich postępach z parku do backcountry, skialpinizmu i alpinizmu. Wygląda na to, że gdy narciarze dojrzewają – ty, Seth, Plake – wszyscy skłaniacie się do skialpinizmu. O co chodzi?

Dla mnie to nieustająca podróż. Pochodzę z Quebec City i dorastałem na nartach w kurortach Wschodniego Wybrzeża, udzielając lekcji jazdy na nartach, jeżdżąc na nartach i grając w drużynie freestyle. Około 16, 17 zacząłem trochę więcej podróżować i zobaczyć, jak wyglądają większe góry. Byłem zachwycony. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem Góry Skaliste, było to oszałamiające.

W całej mojej karierze zawsze miałem wiele okazji do podróżowania i wszędzie mogłem zobaczyć te wszystkie góry. Byłem zachwycony, zaintrygowany i pociągnięty do nich. Powoli, z biegiem czasu, unikałem parku i przygotowywałem biegi i zacząłem zapuszczać się w backcountry. To doprowadziło mnie do zamieszkania w Whistler i spędzania całego czasu na jego zapleczu, kiedy byłem tam na początku 2000 roku.

Spędzając dużo czasu w backcountry, jedna rzecz prowadzi do drugiej i zdajesz sobie sprawę ze wszystkich rzeczy, które musisz wiedzieć, aby uzyskać dostęp do backcountry. W końcu zapisujesz się na zajęcia Avy i tego typu rzeczy. Za każdym razem, gdy wyskakiwałem za rogiem tego, czego jeszcze można się dowiedzieć o górach, otwierało się coś innego, co byłoby ogromne. Widzisz, jak wiele jest do odkrycia. To świat pełen możliwości. To niewiarygodne, aby zobaczyć wszystko, co tam jest.

Czy możesz opowiedzieć o podobieństwach i różnicach w doświadczeniach między narciarstwem w parku a backcountry?

Jest tak samo intensywny, ale myślę, że czas, w którym czujesz rzeczy, jest inny. Jazda na nartach w parku to jeden skok - włożono w to wiele przygotowań, ale w powietrzu trwa to tylko kilka sekund. W skialpinizmie najważniejszą rzeczą, która mnie uderza, jest czas – czas, który w to wkładasz, czas spędzony na samym stoku, godziny i godziny. Nie powiedziałbym, że jedno jest lepsze od drugiego, ale teraz ten alpinizm i skialpinizm bardziej pasuje do mojej osobowości. Jestem powolną osobą. Kiedy przemierzam pieszo przez backcountry, sytuacja nadal jest napięta, ale bardziej mi się podoba. Rozumiem to lepiej.

Kim byli twoi mentorzy w górach?

Z narciarstwem alpinistycznym i alpinizmem wciąż jestem w tym naprawdę nowy. Z jednej strony mogę policzyć moje wycieczki, wielkie misje. Andreas Fransson zabierał mnie i uczył. Jest świetnym nauczycielem. Lubię z nim jeździć na nartach. Oczywiście Seth Morrison, z którym wyszedłem z bandą dla Zwykłego Narciarza. Seth, chociaż uczył się w tym samym czasie co ja, jest naturalnym mentorem. Jest tak dobry w opiece nad innymi i upewnianiu się, że ludzie są w porządku. Ma ten sposób na troszczenie się o innych.

I Plake'a. Mimo że nie byłem tak wiele razy z Plake'iem, nadal jest moim narciarskim bohaterem wszech czasów. To, że jest w Chamonix od dłuższego czasu, jego aura jest po prostu niesamowita i przyciąga mnie w to miejsce. Kiedy pierwszy raz wszedłem na Aiguille du Midi, pojawił się Plake. Idziemy tramwajem i powiedziałem mu, że to mój pierwszy raz. A on był jak „O mój Boże”. Wypychał ludzi przez okno i zaczął wskazywać wszędzie i nazywać wszystko w zasięgu wzroku. Miałem gęsią skórkę. Mówiąc o tym teraz mam gęsią skórkę. To był taki fajny moment. Załoga dość szybko jechała na nartach ze szczytu, ale Plake powiedział: „Trzymaj się ze mną”. Nie spieszyliśmy się, a on wskazał wszystko w drodze na dół. Na samym dole miałem kilka pytań dotyczących śrub lodowych, znaleźliśmy trochę lodu i bawiliśmy się przez dodatkową godzinę. Spędzenie z nim popołudnia było oszałamiające. Na pewno jest jednym z moich mentorów.

Kiedy po raz pierwszy wkroczyłeś na scenę park and pipe, kto miał na ciebie największy wpływ?

Moją największą inspiracją byli wtedy faceci, z którymi jeździłem na nartach - J. F. Cusson, Vinny Dorion, Mike Douglas, Shane Szocs i cała załoga – New Canadian Air Force. Były różne ekipy z całego świata, które robiły swoje i przełamywały konwencjonalną jazdę na nartach, ale chociaż robiło to wiele osób na całym świecie, nie było komunikacji. Nie mogłeś oglądać klipów w Internecie tak jak dzisiaj. Każdy robił swoje z własną załogą i rozwijał się samodzielnie. Więc większość inspiracji pochodziła od mojej załogi.

Jak scharakteryzowałbyś to, co robiłeś w tamtych czasach?

Chcieliśmy tylko zmyślić. Chcieliśmy wymyślić pomysły i spróbować sprawdzić, czy to działa. To była nasza ulubiona część. Nie był to przełomowy materiał, ale książki i freestyle nam na to nie pozwoliły. Mogliśmy to zrobić w swoim czasie, ale nie mogliśmy tego zrobić w sferze zawodów. W pewnym momencie musieliśmy zadać sobie pytanie, jaki rodzaj jazdy na nartach wolelibyśmy uprawiać. Czy chcemy robić rzeczy w książkach, czy próbować robić rzeczy sami? I dlatego wszyscy odeszliśmy, bo wszyscy chcieliśmy w naszych sercach być kreatywni.

Co sądzisz o włączeniu halfpipe i slopestyle'u do igrzysk olimpijskich?

Powstaje cały dylemat: czy olimpiada będzie dobra czy zła dla tego sportu? Prawdopodobnie otworzy możliwości dla wielu dzieci na całym świecie. To naprawdę fajne i jestem podekscytowany tymi dzieciakami, które będą zaangażowane w te programy. Jeśli chcesz zobaczyć coś na wysokim poziomie, musisz mieć ludzi, którzy zobowiązują się do tej jednej, konkretnej rzeczy przez wiele lat i właśnie to zrobią Igrzyska Olimpijskie. I niesamowite jest to oglądać i zobaczyć, do czego zdolni są ludzie.

Z drugiej strony, jeśli wpływa to na ducha sportu, to mi kiedyś przeszkadzało. Ale potem zdałem sobie sprawę, że zawsze będą wolni ludzie, którzy po prostu wyrwą się, odejdą i i tak zrobią coś lepszego. Nie możesz temu zapobiec. Indywidualność i kreatywność będą miały miejsce bez względu na to, czy jest w halfpipie, czy nie. Kiedy zdałem sobie z tego sprawę, przestałem się tym martwić.

Jak powstał segment All. I. Can?

Segment powstał w wyniku współpracy Dave'a Mossopa i mnie. Obaj mieliśmy różne wizje, które mogliśmy połączyć. Z mojej strony główną inspiracją było to, że byłem dzieckiem, siedząc na tylnym siedzeniu samochodu moich rodziców, patrząc przez okno i wyobrażając sobie narciarza bawiącego się wszystkimi mijanymi cechami. Zawsze chciałem móc to jakoś wyrazić. Wciąż łapię się na robieniu tego od czasu do czasu.

Masz kilka fajnych projektów w przygotowaniu. Właśnie przeniosłeś się z Orage i zaczynasz z linią odzieży backcountry Armady. Chcesz o tym porozmawiać?

Jestem super podekscytowany wszystkim, co jest przed nami w Armadzie. Spędziłem wspaniałe lata w Orage. Byłem naprawdę szczęśliwy, a zostawianie zdrowego związku jest do bani. Jednocześnie jest coś dobrego w wychodzeniu na dobre. Kiedy po raz pierwszy zacząłem jeździć na nartach z Orage, Armada nie robiła wtedy odzieży wierzchniej. Kilka lat temu Armada zaczęła produkować odzież wierzchnią. Wystąpił konflikt interesów w zakresie nadchodzących spraw. Ale teraz Armada zamierza zrobić naprawdę solidny program backcountry. Chcą włożyć w to dużo wysiłku i czuli, że wiele mogę wnieść do stołu poprzez badania i rozwój, testowanie produktów i projektowanie, a ja uwielbiam to robić. Było coś naprawdę pociągającego w robieniu czegoś od stóp do głów – bardziej holistyczne podejście do projektowania.

Dlaczego założyliście Armadę w tamtych czasach?

Cóż, wraca do tego, o czym rozmawialiśmy – potrzeby wyrwania się i oderwania. To zabawne, jak duży to temat. Zasadniczo w latach 1998 i 99 włożyliśmy mnóstwo energii w naszą stronę tego sportu, a firmy wypuściły na rynek bliźniacze wskazówki i były naprawdę podekscytowane freestylem. A potem chcieliśmy to kontynuować – zabrać się do marketingu, tworzyć szalone reklamy w innym stylu. Chcieliśmy włożyć w to więcej sztuki. Chcieliśmy, aby kreatywność była znacznie większą częścią wszystkiego niż była – czymś więcej niż tylko wytwarzaniem produktu na sprzedaż. Czuliśmy, że kultura nie została przeniesiona. Mieliśmy mnóstwo energii i mnóstwo pomysłów, a najlepszą rzeczą do zrobienia z pomysłami jest urzeczywistnienie ich. Potrzebowaliśmy tego rynku i czuliśmy się ograniczeni w branży.

Zasadniczo Armada została stworzona jako ten punkt sprzedaży dla nas - aby wypróbować nowy design, wprowadzić nowe produkty. Byliśmy w punkcie, w którym chcieliśmy spróbować różnych rzeczy i zobaczyć, co się stanie. To trochę za trudne, aby tak się stało z większymi markami, więc wydawało się, że potrzebowaliśmy własnej małej firmy, aby wypróbowywać różne rzeczy, bałaganić i komunikować kulturę tego sportu. Czuliśmy, że potrzebujemy głosu w inny sposób.

Dlaczego założyłeś Alpine Initiatives?

Kilku narciarzy zaczęło to z chęcią wyjścia poza naszą strefę komfortu – częścią pragnienia doświadczenia, interakcji ze światem innym niż ten, który mieliśmy z nartami, co było świetne, ale po pewnym czasie, chcesz mieć inne wrażenia z podróży i interakcji z ludźmi. Inną rzeczą była chęć postawienia się w sytuacji, która była poza naszym zasięgiem, aby sprawdzić, czy damy radę to znieść. Dzięki sztucznej inteligencji wychodzimy z naszej strefy komfortu i sprawdzamy, czy możemy podjąć nowe wyzwania. Osoby, które lubią góry, lubią sporty zimowe, mogą wspólnie pracować nad różnymi projektami. Pracujemy nad kilkoma nowymi projektami, które wystartują wiosną tego roku. Mamy projekt w Kenii, projekt na Madagaskarze i zaczynamy lokalny program, który jest naprawdę ekscytujący.

Jakie było najbardziej satysfakcjonujące osiągnięcie w Twojej karierze?

Cała rzecz. Podoba mi się ciągła podróż. Podoba mi się, jak cały czas się zmienia. Podoba mi się ścieżka, na której jestem. Jestem zadowolony z tego, gdzie jestem i mam za to w zasadzie całą swoją karierę.

Zalecana: