Ja (trochę) nienawidzę biegania
Ja (trochę) nienawidzę biegania
Anonim

Jestem w tym gorszy niż twój przeciętny żółw, a jednak upieram się. Czemu? Nieszczęście i tak dalej, nie ma lepszych podstaw dla mojego zdrowia fizycznego i psychicznego.

Pierwszy raz, kiedy dobrowolnie zdecydowałam się na bieganie – nie będąc zmuszana do biegania na wuefie ani biegać trzymając kotka w ramionach i ścigana przez doga – było lato po ósmej klasie. Zszedłem na tor w moim gimnazjum, żeby pobiegać kilka okrążeń. To było jak wielki eksperyment. Ponieważ nigdy nie zrobiłem tak szalonej rzeczy, zastanawiałem się, co stanie się z moim pierożkowym, młodzieńczym ciałem.

Miałem na sobie dres. Miałem na daszku przeciwsłonecznym. Byłem gotowy. Wyobraziłem sobie, że biegam godzina po godzinie w zmierzch, myśląc kanciaste, pływające myśli.

Pierwszą rzeczą, której się nauczyłem, było to, że jedyne, o czym mogłem myśleć podczas biegania, to to, że bieganie to czysta udręka. Biegając w tempie, które zawstydziłoby żółwia, wlokłem się po asfalcie zero przez prawie milę, ale wysiłek sprawił, że poczułem się ciężko i bez tchu. Moje płuca nie nadążały za nogami.

„O nie”, pomyślałem. „Muszę mieć astmę”. To był ostatni raz, kiedy dobrowolnie biegałam przez prawie dwie dekady.

Moja autodiagnoza była końcowym etapem procesu. Jako małe dziecko wszędzie jeździłem z zoomem. Potem w szkole podstawowej przez jakiś czas chodziłem na gimnastykę, ale zrezygnowałem, gdy trener powiedział, że mam moc, ale nie mam wdzięku. Następny rok spędziłam jako mażoretka, ubrana tylko w ozdobiony błyskotkami trykot bez rękawów, buty do kostek i kowbojski kapelusz, ale wyszłam po marszu w mojej pierwszej zimowej paradzie. Zastanawiałem się, co było nie tak z tymi ludźmi, że chcieli zamarznąć na śmierć?

W latach 70. w małym miasteczku w Zachodniej Wirginii, gdzie dziewczyny wciąż miały być młodymi damami, zrobiłam okropną dziewczynę. Ale jeśli chodzi o aktywność fizyczną, stałem się światowej klasy rezygnatorem. Kiedy miałem 11 lat, nie rzuciłbym nawet Frisbee. Moi koledzy z klasy byli o rok starsi, a kiedy nastał okres dojrzewania, wyglądaliśmy, jakbyśmy należeli do innego gatunku. Nie pomogło to, że w ostatnich latach życie w domu stało się koszmarem. Nauczyłem się, że najbezpieczniejsze rzeczy to trzymać głowę nisko, zwracać na siebie jak najmniej uwagi i pielęgnować życie wewnętrzne.

Zanim spróbowałem biegać solo, uderzyło mnie, że bieganie to coś, co mogę zrobić sama, po cichu. Moja próba w gimnazjum na torze była ostatnią próbą sprawdzenia, czy z dala od kolegów z klasy, rodziny i każdego innego członka rasy ludzkiej to ćwiczenie może być dla mnie. Ale w końcu tak nie było. Nie mogłem oddychać. Nie miałam uciekać.

W latach 70. w małym miasteczku w Zachodniej Wirginii, gdzie dziewczyny wciąż miały być młodymi damami, zrobiłam okropną dziewczynę.

Dziesięć lat później, lata po przeprowadzce do Waszyngtonu, spędziłem przytulną noc na izbie przyjęć z kamieniem nerkowym, wierząc, że mogę umrzeć. Zmartwychwstały, wyszedłem następnego dnia zdeterminowany, by zadbać o formę. Pożyczyłem rower od brata i zacząłem jeździć dwa razy w tygodniu. Później tego lata zaoszczędziłem i kupiłem jeden z moich. W ciągu roku pojechałem w obie strony z Waszyngtonu do Harper's Ferry w Zachodniej Wirginii, około 120 mil - nie jest to świetny dystans dla poważnych rowerzystów, ale dla mnie satysfakcjonujące weekendowe wyzwanie.

Zaciągnięty na zajęcia z samoobrony przez przyjaciela w następnym roku, stwierdziłem, że to lubię. Zacząłem uczyć się karate i kickboxingu i ostatecznie prowadziłem wiele zajęć kickboxingu trzy razy w tygodniu. Nauczyłem się podnosić ciężary od mojego instruktora karate. Mój program treningowy obejmował zarówno wolne ciężary, jak i maszyny, a także trening interwałowy na rowerze stacjonarnym. Codziennie jeździłem własną hybrydą do pracy z Wirginii przez Waszyngton do Maryland.

Bieganie pojawiło się ponownie w 1998 roku jako trening przełajowy do egzaminu na czarny pas. Byłem już w formie, więc wiedziałem, że tym razem moje wyniki będą inne. W końcu nauczyłem się walczyć sześciostopowym kijem. Mogłem wycisnąć 500 funtów. Mogłam zrobić dziesiątki pompek na knykciach i czubkach palców. Byłem gotów założyć się, że astma nie będzie problemem.

Ku mojemu szokowi nadal byłem okropnym biegaczem. I nadal jestem. Od 1998 roku regularnie biegam po piasku, schodach, ulicach, torach, chodnikach i bieżniach i nigdy nie poprawiłem się. W rzeczywistości, nawet w ciągu siedmiu lat, kiedy uczyłem sztuk walki w pełnym wymiarze godzin, stale się pogarszałem i tylko od czasu do czasu udało mi się odzyskać część utraconej ziemi.

Podczas mojej 2000-letniej kariery biegowej każdy bolesny bieg został wyryty w pamięci, jak żałosne nagranie w zwolnionym tempie z jakiejś katastrofy, która zdarza się w kółko, ale której nie można uniknąć. Wyrażenie „wysysający wiatr” przybliża to doświadczenie, ale nie oddaje atmosfery zapalonej pochodni w płucach tego momentu w filmach kosmicznych, kiedy astronauci zabraknie tlenu tuż przed śmiercią. Oddychanie podczas biegania nigdy nie nabrało dla mnie naturalnego rytmu.

Ale bieganie to fantastyczny trening właśnie dlatego, że jestem w tym straszny. Tylko boks jest tak skuteczny w podnoszeniu tętna i przekraczaniu moich limitów cardio w tak krótkim czasie. I cokolwiek można powiedzieć o bieganiu, ludzie (no cóż, większość ludzi) nie będą próbować walnąć cię w głowę, gdy idziesz pobiegać. Mam 50 lat i nadal wyciskam nogi z taką samą wagą i robię tyle samo dziwacznych pompek, co wcześniej. Ale bieganie stało się moim najcenniejszym ćwiczeniem.

Co to znaczy przyjąć czynność, w której jesteś okropny, coś, w czym wiesz, że nigdy nie będziesz lepszy, i kochać, chociaż tego nienawidzisz? Jest scena ze starego programu telewizyjnego Batmana, który był często emitowany, kiedy byłem dzieckiem. Dynamiczny duet wspina się po ścianie budynku w Gotham City, gdy Robin pyta Batmana, dlaczego nie mogą po prostu wsiąść do windy. Batman mówi: „Ponieważ Robin, nigdy nie robimy rzeczy w prosty sposób”. Być może nierozsądne jest przyjmowanie kampowych dialogów jako słów, którymi można żyć, ale czasami są dobre powody, by wybrać trudną drogę.

Oddychanie podczas biegania nigdy nie nabrało dla mnie naturalnego rytmu.

Po dzieciństwie pozbawionym jakiegokolwiek fizycznego talentu, kuszące było zainwestowanie w pirotechnikę karate, aby raz po raz pokazywać, jak dobry jestem, w nadziei, że udowodnię sobie raz na zawsze, że moje ciało jest sprawne na coś. Ale w końcu odczułem ulgę, wykonując ćwiczenie, w którym nie tylko nie starałem się zaimponować nikomu innemu – ani nawet sobie – nie mogłem tego zrobić, gdybym chciał. Bieganie pasuje do rachunku.

Kiedy nieco ponad dekadę temu byłam w domu z niemowlęciem i małym dzieckiem, moje dzieci często płakały lub przychodziły po mnie, nawet gdy brałam prysznic. W niektóre dni krótki bieg po okolicy był moim jedynym czasem spędzonym w samotności. Kiedy przeniosłem się na rok do Bostonu w 2007 roku, moje tempo było tak wolne, że mój partner do biegania, który przygotowywał się do tegorocznego maratonu, okrążył mnie na pętli wokół zbiornika we Fresh Pond.

Myśl o poślizgnięciu się w butach do biegania wciąż budzi w moim żołądku szept przerażenia. Za każdym razem, gdy biegnę, muszę się oszukiwać, myśląc, że rzucę, gdy tylko minie pięć minut (potem dziesięć, potem piętnaście). Rzadko biegam teraz szybciej niż sześć mil na godzinę i spędziłem całe lata, jeżdżąc tak wolno, jak pięć. W czasach, gdy spadłem poniżej pięciu, zacząłem się zastanawiać, czy zachodzi jakaś dziwna zmiana kwantowa, w której wkrótce będę mógł chodzić szybciej niż biegać.

Wychodzę trzy razy w tygodniu i zwykle pokonuję nie więcej niż trzy mile. Czasami na siłowni widzę ludzi biegających dwa razy szybciej niż mogę i za każdym razem jestem zdumiony. Równie dobrze mogliby latać.

Jeśli chodzi o mnie, nauczyłem się, że można biegać praktycznie wszędzie, z wyjątkiem statku na Arktyce. Możesz biegać, odwiedzając krewnych w Kingwood w Teksasie, ale bez telefonu możesz się zgubić, ponieważ wszystkie domy wyglądają tak samo. Możesz biegać okrążenia po schodach w Disney Concert Hall w Los Angeles wcześnie rano. Możesz biegać po pogrzebie, choć prawdopodobnie najlepiej najpierw przebrać się. Możesz biec, gdy coś ci się nie uda. Możesz biegać ze złamanym sercem.

Moja sąsiadka zmarła w marcu tego roku w wieku 91 lat, niedługo po upadku podczas spaceru, który odbywała codziennie przez pół wieku lub dłużej. To było jak śmierć samuraja w bitwie. Osobiście byłbym w porządku z nagłym upadkiem, trzymając sztangę na siłowni, ale po tylu latach odczuwania, że umieram podczas biegania, może być bardziej odpowiednie, jeśli bieganie w końcu mnie zabije.

Tymczasem bieganie pozwala mi być szczerym. To mój sposób na odzyskanie dzieciaka, który myślał, że ma astmę, i powiedzenie: „W porządku, że to trudne. W porządku, jeśli nigdy nie będzie łatwiej. W porządku jest być strasznym w różnych sytuacjach. To tyle radości, że nie mamy żadnych oczekiwań”.

Ostry żużel uwięziony w bucie. Pyłki jak smog w powietrzu. Kwaśny zapach wszystkiego, z czego po drodze wydostaje się pot. Nie mam kwalifikacji, by tego uczyć. Nigdy nie będę w tym dobry. Nawet nie myślę o sobie jako o biegaczu. Po prostu biegnę.

Zalecana: