Kate Brandt zmienia Google w zieloną potęgę
Kate Brandt zmienia Google w zieloną potęgę
Anonim

Pomogła marynarce wojennej, Białemu Domowi i całemu rządowi federalnemu stać się bardziej przyjaznymi środowisku. Teraz Kate Brandt zajmuje się swoim najbardziej ambitnym projektem zrównoważonego rozwoju.

Kate Brandt zawsze była ponadprzeciętna. Sportowiec o dwóch dyscyplinach. Uznany za najbardziej prawdopodobny sukces w liceum. Absolwent Ivy League. Nic więc dziwnego, że w wieku 33 lat jest teraz odpowiedzialna za przekształcenie Google w światowego lidera praktyk środowiskowych. Nie ma sprawy. Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że jej poprzednim pracodawcą był Barack Obama.

Wczesnym pracowitym poniedziałkowym rankiem w marcu w siedzibie Google w Mountain View w Kalifornii Brandt już przeskakuje z jednego spotkania na drugie. Przez większość dni jest przy komputerze o 7 rano, jadąc firmowym busem do pracy. Dziś angażuje się w nową inicjatywę Google mającą na celu budowę miast w oparciu o model gospodarki o obiegu zamkniętym, koncepcję, która ma na celu wyeliminowanie odpadów i zanieczyszczeń poprzez położenie nacisku na odnawialne materiały i wzornictwo.

„Czujemy niesamowite poczucie pilności” - mówi Brandt. „Jesteśmy w krytycznym punkcie globalnego klimatu i mamy ważną pracę do wykonania”. Obecny cel Google? Opracuj strategię w całej firmie - od centrów danych po budynki biurowe - aby zużywać mniej zasobów i wywierać mniejszy wpływ na środowisko. Zadaniem Brandta jest stworzenie planu.

Jedyne dziecko dwóch kochających ziemię psychologów, Brandt, wychowało się w sennym kalifornijskim miasteczku Muir Beach, na północ od San Francisco. Nauczyła się jeździć na nartach w Tahoe, wędrowała po Sierra Nevada i spędzała weekendy z rodzicami w ośrodku zen w hrabstwie Marin. Jej place zabaw były basenami pływowymi i lasami sekwoi. „Od samego początku czułem głębokie uznanie i miłość do przebywania na zewnątrz” - mówi Brandt. „Dorastałem w jednym z najpiękniejszych miejsc, ale pamiętam, kiedy ziemia zamieniła się w domy osiedlowe. Wcześnie zdałem sobie sprawę, jak ważne jest zachowanie wyjątkowych miejsc, które opuściliśmy”.

„Nikt nie sądził, że to możliwe” – mówi były sekretarz marynarki Ray Mabus. „Ale Kate była dobra w wymyślaniu nowych pomysłów i była gotowa spróbować je wdrożyć, wbrew czasami zakorzenionej opozycji i biurokracji”.

Po ukończeniu Brown University w 2007 roku, gdzie studiowała stosunki międzynarodowe i pomagała prowadzić wysiłki na rzecz poprawy zrównoważonego rozwoju kampusu, uzyskała tytuł magistra na Uniwersytecie Cambridge jako stypendysta Gates Cambridge. Następnie dołączyła do kampanii Obamy w 2008 roku na Florydzie, gdzie pracowała siedem dni w tygodniu w Tampie jako zastępca dyrektora skupiająca się na wyborcach kobiet. Niecały tydzień po wyborach przeniosła się do Waszyngtonu z nadzieją na znalezienie pracy w zespole przejściowym Obamy. Okazało się to sprytnym posunięciem. Carol Browner, prezydencki car ds. energii i klimatu, ostatecznie zaproponowała Brandtowi stanowisko analityka. Miała 24 lata.

Brandt szybko awansował: doradca ds. energii sekretarza marynarki Raya Mabusa. Dyrektor ds. energetyki i środowiska w Biurze Kadr Prezydenta w Białym Domu. Starszy doradca w Departamencie Energii. Na tym pierwszym przystanku pomogła ustalić agresywne cele, w tym zobowiązanie, że cała flota Marynarki Wojennej będzie korzystała w 50 procentach z czystej energii do 2020 r. oraz będzie zwiększać wykorzystanie biopaliw w statkach i samolotach. „Nikt w marynarce nie sądził, że takie rzeczy są możliwe” – mówi Mabus. „Ale Kate była dobra w wymyślaniu nowych pomysłów i była gotowa spróbować je wdrożyć, wbrew czasami zakorzenionej opozycji i biurokracji”.

W 2015 roku Obama mianował Brandta pierwszym dyrektorem ds. zrównoważonego rozwoju w kraju. Jej mandat: zmniejszyć ślad węglowy 360 000 budynków rządu federalnego i 650 000 pojazdów. W Białym Domu pomogła stworzyć dekret nakazujący agencjom federalnym ograniczenie emisji gazów cieplarnianych o 40 procent w ciągu następnej dekady, co pozwoliło zaoszczędzić podatnikom do 18 miliardów dolarów kosztów energii. Prezydent Trump musi jeszcze uchylić nakaz z czasów Obamy, a jego przepisy nadal obowiązują. W tym samym roku Google po cichu porwał Brandt z Białego Domu, zwabiając ją z powrotem do Kalifornii. „Podczas mojej kadencji w rządzie przekonałem się, że przy próbie rozwiązania tych niezwykle szerokich, systemowych wyzwań, takich jak energia i klimat, kluczowe znaczenie mają partnerstwa między sektorem publicznym i prywatnym” – mówi Brandt. „Moim celem jest praca nad tymi zagadnieniami w miejscach, na które mogę mieć największy wpływ”.

Google miał już reputację zielonego innowatora. Firma zobowiązała się do neutralności pod względem emisji dwutlenku węgla w 2007 roku i była na najlepszej drodze do zostania największym na świecie nabywcą energii odnawialnej poza przedsiębiorstwami użyteczności publicznej. Pierwszego dnia Brandt w pracy, Google podpisała American Business Act w sprawie Climate Pledge, którą pomogła promować podczas pobytu w Białym Domu jako sposób na okazanie przez firmy poparcia dla polityki klimatycznej i ograniczenia emisji. Do 2017 r. Google skompensował 100 procent swojego zużycia energii, w tym 15 centrów danych na czterech kontynentach i biura prawie 74 000 pracowników.

Dla branży technologicznej ograniczenie wpływu centrów danych ma kluczowe znaczenie. W przypadku Google te ogromne centra technologiczne obsługują 100 miliardów wyszukiwań miesięcznie, ponad miliard użytkowników Gmaila i 500 godzin filmów na YouTube przesyłanych na minutę. Zużywają również przerażające ilości energii. Naukowcy szacują, że do 2030 r. centra danych w całej branży mogą stanowić 13% światowego zużycia energii elektrycznej.

Dlatego przywództwo jest kluczowe. Aby wesprzeć swoje inicjatywy, Google kupił prawie trzy razy więcej zielonej energii niż inni giganci technologiczni Amazon i Microsoft – i pięć razy więcej niż Facebook. Firma jest również liderem w zakresie efektywności. „Centra danych Google są sercem naszej firmy” - mówi Brandt. „W porównaniu z pięcioma laty, teraz dostarczamy ponad trzy i pół razy więcej mocy obliczeniowej przy tej samej ilości energii elektrycznej”.

Czytanie o wszystkich inicjatywach środowiskowych Google może być przytłaczające, a Brandt ma rękę w prawie wszystkim. W ciągu ostatnich pięciu lat firma uruchomiła programy takie jak Project Sunroof, który pozwala właścicielom domów sprawdzić, czy ich dom jest kandydatem na energię słoneczną, oraz Project Air View, który dołączył czujniki metanu do pojazdów Google Street View w celu mapowania wycieków z naturalnych gazociągi. Aby zachować równowagę między życiem zawodowym a prywatnym, Brandt zaciekle pilnuje swoich weekendów. W piątek zwykle wybiera się na żeglarstwo, kolarstwo górskie lub na nartach. „Muszę mieć ten czas na zewnątrz” – mówi. „To właśnie mnie ładuje i umożliwia robienie wszystkiego, co robię”.

Zalecana: