Jak wytłumaczyć dziecku nawyk biegania
Jak wytłumaczyć dziecku nawyk biegania
Anonim

A co, jeśli nie robisz tego, aby zachować zdrowie, ale pozostać przy zdrowych zmysłach?

W połowie lipca spędziłem tydzień na greckiej wyspie Andros z żoną, naszym sześciomiesięcznym synem i kilkoma przyjaciółmi. Mieszkaliśmy razem w domu, a ogólną ideą było spożywanie ogromnych ilości ciastek filo i sporadyczne kąpiele w Morzu Egejskim. O to chodzi. Znasz te pełne adrenaliny wakacje, podczas których możesz nurkować z piraniami lub zjeść rozkładającego się morsa? To nie była taka wycieczka.

Skończyło mi się jednak trochę dobrowolnych nieprzyjemności. Jakiś czas temu zapisałam się na maraton wczesną jesienią i byłam zdeterminowana do odbycia porządnego treningu podczas pobytu w Grecji. Kiepski pomysł. Poza upałem i nierównym terenem (nasz AirBnB znajdował się na stromej górskiej drodze) nie pomagało to, że wszyscy moi koledzy z wakacji byli surowymi non-biegaczami. Może byłam paranoikiem, ale czasami miałam wrażenie, że moje energiczne ćwiczenia nie pasują do naszego hedonistycznego hedonizmu. Okazuje się, że nawet starzy znajomi będą traktować cię podejrzliwie, jeśli przegapisz grillowaną ośmiornicę i ouzo, żeby przebiec 15 mil w upalnym zmierzchu.

Pewnego ranka, kiedy po treningu wyszłam na taras, czteroletnia córka mojej przyjaciółki chciała wiedzieć, na czym polega moja umowa.

„Dlaczego biegasz?” zapytała.

W pobliżu stała matka dziewczynki. Może bała się, że skorumpuję jej dziecko propagandą sportowców, bo odpowiedziała za mnie.

„On biegnie, żeby być w dobrej formie i zachować zdrowie” – powiedziała córce, która widząc, jak opieram się o ogrodzenie ganku, wydawała się sceptyczna.

No nie, pomyślałem. To wcale nie jest prawda. Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie powiedzieć czegoś pompatycznego i intensywnego, na przykład, że dobry bieg był jedną z niewielu rzeczy, które powstrzymywały mnie przed rozpaczą nad daremnością istnienia. Wydawało się, że to trochę za dużo, aby wyładować czterolatkę w pływakach, więc po prostu dałem jej perwersyjne kciuki w górę i zatoczyłem się w kierunku prysznica.

Epizod uświadomił mi, że w pewnym momencie w niezbyt odległej przyszłości moje dziecko prawdopodobnie będzie chciało wiedzieć, dlaczego jego ojciec usprawiedliwia się na godzinę lub dwie każdego dnia – tylko po to, by wrócić spocony i dziwnie podniecony.

Jeśli mój syn zapyta mnie, dlaczego biegam, co mam powiedzieć?

Widzę, że w hierarchii rzeczy, o których nie chcesz rozmawiać ze swoimi dziećmi, może to nie wydawać się wielkim problemem.

W ostatnich latach, ilekroć byłem zmuszany do nieplanowanej przerwy w treningu, popadałem w przygnębienie. W rezultacie musiałem niechętnie przyznać, że bieganie jest ważniejsze dla mojego dobrego samopoczucia psychicznego, niż chciałbym przyznać. Co więcej, mimo że nie jestem profesjonalistą ani nawet szczególnie utalentowanym amatorem, sposób, w jaki biegam, podstępnie stał się podstawą mojego poczucia własnej wartości. Uważam to za strasznie krępujące. Jak każdy uzależniony, zawsze zakładałam, że w każdej chwili mogę rzucić palenie. Okazuje się, że nieprawda.

Gdybyś więc spytał mnie, jak mógłbym to wszystko wyjaśnić mojemu synowi, powiedziałbym, że nie mam zielonego pojęcia. (Zapytaj mnie ponownie za dwa lub trzy lata, ale z miejsca, w którym siedzę, jedną z wielkich zagadek związanych z wychowywaniem dzieci jest to, że nie chcesz zbyt szybko obciążać ich zbytnią szczerością, ale też nie chcesz karmić ich kłamstwami.) I może nie musiałbym tego wyjaśniać, gdyby nie fakt, że bieganie jest samolubnym zajęciem, które wyżera czas, który w innym przypadku spędzałbym z rodziną.

Na Andros, około trzech mil od domu, w którym mieszkaliśmy, znajdował się 400-metrowy tor. (Całkowity zbieg okoliczności. Oczywiście.) Pewnego ranka udałem się na dół z zamiarem zrobienia sesji z 1000-metrowymi powtórzeniami. Ale zostawiłem to trochę za późno. Kiedy skończyłem rozgrzewkę, słońce już zachodziło. Tego dnia naprawdę nie miałem ochoty na ciężki trening i po raz pierwszy od niedawna poradziłem sobie z tym impulsem, nie wykonując ciężkiego treningu. Zrezygnowałem z powtórzeń na 1000 metrów i ruszyłem do domu.

Kiedy wróciłem, mój kumpel palił na werandzie.

„Sportowiec wrócił!” oznajmił.

Nie czułem się jak sportowiec; Czułem się jak oszust. Przez resztę dnia poczucie winy z powodu mojej porzuconej sesji ścieżkowej narastało, aż do wieczora wydawało mi się, że już nigdy więcej niczego nie osiągnę. To było całkowicie niedorzeczne. Oczywiście nie bardziej niż w odwrotnym scenariuszu: irracjonalna radość, która pojawia się po treningu lub wyścigu, idzie niespodziewanie dobrze. Tak czy inaczej, taka zależność, która mnie denerwuje.

Innymi słowy, móc udzielić adekwatnej odpowiedzi na pytanie „Dlaczego biegasz”, oznacza to przyznanie się do podatności na zagrożenia – co moim zdaniem jest moim obowiązkiem rodzicielskim, aby go ukrywać. To może brzmieć dziwnie staroświecko lub macho. Jestem pewien, że są rodzice, którzy płaczą ze swoimi dziećmi. Fajnie przeze mnie. Po prostu myślę, że we wczesnym dzieciństwie jest czas, w którym dzieci muszą wierzyć, że jeśli ktoś ma swoje gówno razem, to muszą to być ich rodzice.

I mam swoje gówno razem. Zwłaszcza jeśli wpadnę.

Zalecana: